Pogórze Przemyskie

Dodano: 19.05.2012Kategoria od 30 do 49Komentarze 4

Przejechane kilometry: 48.78 • Czas jazdy: 03:03 h • Prędkość średnia: 15.99 km/h

Wyjazd planowany od dłuższego czasu. Na szczęście ładna pogoda pozwoliła wreszcie go zrealizować.

Spotykamy się o 9.00 w standardowym miejscu (Prezydencka). Szybkie omówienie trasy i jazda bo szkoda czasu. Jedziemy kawałek Słowackiego, później skręcamy na działki, aby dojechać na Zielonkę. Tam wjeżdżamy do lasu.

Lasem cały czas utwardzoną drogą aż do Rokszyc. Przy samej miejscowości spotyka nas niespodzianka w postaci zamkniętego przejazdu (jakaś budowa). Objeżdżamy błotnistą drogą. Wjeżdżamy do samych Rokszyc. Najpierw drogą szutrową, następnie asfalt. Szybki wybór kierunku jazdy (odbijamy w lewo). Stajemy aby zerknąć na mapę gdzie dalej mamy jechać. Mamy dwie opcje dojazdu do Bryliniec: szlakiem wzdłuż drogi lub samą drogą. Wybieramy szlak jednak szybko rezygnujemy i zjeżdżamy na drogę. Asfaltem dojeżdżamy prawie do Bryliniec. Przed samą wioską skręcamy w lewo. Tam drogami na przemian szutrowymi, asfaltowymi dojeżdżamy do Koniuszy. Tam odbijamy w prawo na Gruszową.

Równiutkim jak stół asfaltem (na którym wpadła Vmax) dojeżdżamy do Huwnik. W Huwnikach 5 minut postoju pod sklepem na szybką regenerację (batoniki, woda). Zbieramy się i jedziemy w stronę Sierakośc. Tam cały czas asfaltem. Prawie na końcu wioski wjeżdżamy w nieznaną nam drogę. Dojeżdżamy do jakiegoś szlabanu jednak droga skręcała w lewo tuż przed nim. Po chwili zorientowaliśmy się, że jedziemy wzdłuż granicy polsko-ukraińskiej. Cały czas prosto polną drogą. W pewnym momencie kończy się ścieżka. Pewni siebie zjeżdżamy z górki, nagle wpadamy w bagno po kostki. W bardzo wolnym tempie przenosimy rowery. W międzyczasie koledze łańcuch wpadł między kasetę a szprychy. Nie za ciekawie. Wychodzimy z bagna gdzie siłujemy się z usterką. Zaklinowało się bardzo mocno. Dopiero po zdjęciu koła i kilku mocnych szarpnięciach udało się nam go wyciągnąć. Straciliśmy na to prawie 30 minut. Nadal wzdłuż granicy dojeżdżamy do Malhowic, gdzie przed nieczynnym przejściem granicznym odbijamy na asfalt.

polsko-ukraińskie błoto © bryla33


W Malhowicach krótki postój na uzupełnienie bidonów i ruszamy dalej. Dojeżdżamy do Stanisławczyka, gdzie skręcamy w drogę prowadzącą nas do Nehrybki. Ostatni odcinek pokonujemy spokojnym tempem.

Komentarze:


bryla33
| 13:48 wtorek, 22 maja 2012 | linkuj

Jeszcze nie maiłem przyjemności z Panami ze Straży Granicznej, ale dokumenciki zawsze są :D
Navi
| 13:45 wtorek, 22 maja 2012 | linkuj

Zjazd z Gruszowej jest genialny :) A z tą granicą to trzeba uważać i zawsze mieć jakiś dokument przy sobie - łapią jak cholera ;)
bryla33
| 15:34 niedziela, 20 maja 2012 | linkuj

Z odzieżą nie jest tak źle, opony rozprowadzały wszystko na boki. Droga jest, ale w pewnym momencie się kończy, ale za 50 metrów znowu się zaczyna. Nie, nikt nas nie spisywał chociaż spodziewaliśmy się tego :)
Tak, max to na zjeździe z Gruszowej. Niestety bardzo słaby wynik, ponieważ jechaliśmy pod wiatr :/ Gdyby nie to myślę, że wpadłoby ok. 70 km/h, może więcej.
PioDer | 13:05 niedziela, 20 maja 2012 | linkuj

Zapewne wasza odzież też wyglądała jak opony? :D To jechaliście przez pola? bo tam drogi nie ma, to chyba najgorszy wariant dla roweru i części napędu. Nikt was nie spisywał?
A i jeszcze jedno - MXS to na zjeździe z Gruszowej na Huwniki?
Pozdro
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zarzy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]