Dystans całkowity:911.70 km (w terenie 285.94 km; 31.36%)
Czas w ruchu:35:40
Średnia prędkość:19.67 km/h
Maksymalna prędkość:53.00 km/h
Liczba aktywności:46
Średnio na aktywność:19.82 km i 0h 59m
Więcej statystyk

Czarne chmury

Dodano: 06.03.2013Kategoria od 0 do 29Komentarze 1

Przejechane kilometry: 22.00 • Czas jazdy: 01:02 h • Prędkość średnia: 21.29 km/h

Dzisiaj poszperałem jeszcze przy napędzie i czas na kolejny test. Nie chciałem się ubabrać błotem więc trasa w 90% asfaltowa.
Tylny hamulec jest strasznie słaby, to prawdopodobnie wina klocków. Będę musiał przełożyć na próbę okładziny z przedniego zacisku.

/5890495

W środę idę na wizytę do kardiologa w celu zdobycia informacji czy mogę startować z moimi wadami serca w maratonach. Wizyta u lekarza sportowego niestety nic nie dała i potrzebna jest konsultacja. Niemniej jednak Pani Doktor nie była zadowolona z wyniku EKG i powiedziała, że szanse są raczej marne.... zobaczymy czego się dowiem w piątek ;)

A teraz lecę się pakować bo w nocy wyjeżdżam do Zakopanego do kliniki zobaczyć co z moimi barkami :D

Dopiero 18 lat, a dolegliwości więcej niż mają 90-latkowie :/

Czas start!

Dodano: 06.03.2013Kategoria od 0 do 29Komentarze 0

Przejechane kilometry: 12.00 • Czas jazdy: 01:00 h • Prędkość średnia: 12.00 km/h

Pora reaktywować bloga :D Pierwszy wypad był bardziej testowy niż sportowy. Ale od początku: przez całą zimę z rowerem miałem tyle wspólnego co serwisowanie. Rozłożyłem sobie w czasie różne czynności, przez co udało mi się zrobić kilka zupełnie nowych rzeczy, których uczyłem się metodą prób i błędów.

Na pierwszy ogień poszła tylna piasta. Już w listopadzie zaczęła się dziwnie zachowywać. To z zakończeniem sezonu zebrałem potrzebne klucze i rozebrałem na części pierwsze. Miałem drobne kłopoty z kontrowaniem ośki, ale teraz wydaje się być ok.

Drugie w kolejce były hamulce. Najpierw odpowietrzanie tylnego hamulca, później przedni z wymianą klocków.

Rodzinnie

Dodano: 21.10.2012Kategoria od 0 do 29Komentarze 0

Przejechane kilometry: 23.00 • Czas jazdy: 01:26 h • Prędkość średnia: 16.05 km/h

Z mamą i bratem na nową obwodnicę Przemyśla. Byli pierwszy raz w tym miejscu i zrobiło na nich ogromne wrażenie.

Wyprawa z kilkoma ciekawymi przygodami :D

Widok Starego Miasta z obwodnicy © bryla33

Piatek

Dodano: 21.10.2012Kategoria od 0 do 29Komentarze 0

Przejechane kilometry: 18.00 • Czas jazdy: h • Prędkość średnia: km/h

Szybka rundka po okolicznych pagórkach (2x Optyń, Łuczyce, Różbowice, Stanisławczyk).

Na dobitkę

Dodano: 16.10.2012Kategoria od 0 do 29Komentarze 0

Przejechane kilometry: 23.00 • Czas jazdy: 01:00 h • Prędkość średnia: 23.00 km/h

Jako, że rower strasznie ubłocony pojechałem go troszeczkę dobić i wymieszać ukraińskie błoto z tym polskim.

Nehrybka - Optyń - Koniuszki - Fredropol - Kormanice - Kniażyce - Grochowce - Pikulice - Nehrybka.

Mimo dużej ilości asfaltowych kawałków misja się udała. Teraz czeka mnie tylko mycie :D

Jesiennie . . .

Dodano: 04.10.2012Kategoria od 0 do 29Komentarze 0

Przejechane kilometry: 23.00 • Czas jazdy: 01:08 h • Prędkość średnia: 20.29 km/h

Dzisiaj krótko bo nie było dużo czasu. Najpierw wjazd na Optyń, później na Koniuszki i przez Młodowice osiedle do Kupiatycz. Asfaltem do Hermanowic i kierunek na Stanisławczyk. W Stanisławczyku na kładce wymieniają deski więc trzeba uważać na opony. Następnie do Łuczyc na górę i zjazd szlakiem aż do Nehrybki.

W oddali Przemyśl © bryla33


Zjazd z Góry Łuczyckiej - kiedyś trzeba będzie go znaleźć na górze żeby zjechać © bryla33


Widok na Optyń i Nehrybkę (promienie nie są dodawane :D) © bryla33


Zjazd szlakiem (tutaj też promienie nie były dodane :D) © bryla33


Może w czasie weekendu uda się coś więcej pokręcić.

Po mieście

Dodano: 23.09.2012Kategoria od 0 do 29Komentarze 0

Przejechane kilometry: 25.00 • Czas jazdy: 01:26 h • Prędkość średnia: 17.44 km/h

Najpierw na kopiec, później zjazd Tatarską, następnie na Lipowicę i przejazd Krakowską. Chwila na tarasie widokowym i zjazd w dół koło ZUS'u. Tam wjazd na obwodnicę i przez Ofiar Katynia do domu.

Miły akcent na zakończenie wakcji

Dodano: 31.08.2012Kategoria od 0 do 29Komentarze 3

Przejechane kilometry: 24.00 • Czas jazdy: h • Prędkość średnia: km/h

Wakacje się kończą więc trzeba te ostatnie godziny jak najlepiej wykorzystać.

Punktualnie o 9.00 spotykamy się w składzie: Ania, Piotrek i ja. Cel - trasa maratonu. Początek idzie bardzo sprawnie. Dojeżdżamy do Prałkowiec, później w lewo i zaczyna się pierwszy podjazd. Trochę asfaltu, trochę kamieni, ale idzie gładko. Później szybki przejazd trawiastym singlem i zaczynamy zjazd przez 100 zakrętów. Obeszło się bez większych atrakcji. Przejeżdżamy asfalt i zaczyna się kolejny podjazd.

Pierwsze 10m lajtowo i nagle trach! i zaczynam pedałować w miejscu. Oglądam się...a tu urwany łańcuch. Pierwsza myśl: pewnie spinka się rozpięła podczas zmieniania biegów (duży przekos). Schodzę z roweru i okazuje się, że łańcuch strzelił 3 ogniwa od spinki. Superr! O czymś takim to nawet nie marzyłem. Na szczęście nie trzeba było niczego szukać w piachu. Pokrzywione blaszki próbowaliśmy wyprostować kamieniami, ale nie udało się. Dopiero uratował nas młotek od jednego z mieszkańców okolicy. Cali brudni ze smaru ruszamy dalej. Pamiętaj! jeśli chcesz naprawić zerwany łańcuch to potrzebne Ci jest:
- Piotrek
- kamień
- gość, który Ci pożyczy młotek
- sam młotek
lub
- skuwacz do łańcucha
- zapasowy kawałek łańcucha

Pod górę bez większego szarpania, żeby znowu nie zerwać. Wyjeżdżamy na szczyt, ale zamiast skręcać w lewo na singla jedziemy prosto do Dybawki. Tam zaczyna się kolejny podjazd. Tutaj też spokojnie w obawie o łańcuch. Byliśmy już na samej górze gdy znowu zaczynam pedałować w miejscu. No ku*wa! Patrzę do tyłu...a tam przerzutka na górze tylnego trójkąta. Schodzę, patrzę...urwany hak. No bez jaj...nie wiem czy mam się śmiać czy płakać. Teraz to już młotek nie pomoże. Decydujemy, że ja wracam do domu, a Piotrek z Anią jadą dalej.

Przeszedłem całą Dybawkę Górną. Szybki rzut okiem na rozkład PKS, ale nic nie ma. Trudno trzeba iść na nogach. Doszedłem kawałek za Dybawkę i udało mi się zatrzymać Pana, który jechał autem dostawczym. Zapakowaliśmy rower i w drogę. Podrzucił mnie pod sam most Orląt. Chodzą/jeżdżą jeszcze po tym świecie dobrzy ludzie :) Później spokojnie już toczyłem się z rowerem do domu. Łącznie powrót zajął mi ok. 1:30 także w miarę sprawnie.

Po powrocie szybko się ogarnąłem i musiałem jechać załatwić parę spraw. Przy okazji kupiłem nowy hak do przerzutki (już zamontowany). Teraz pozostaje mi jeszcze tylko wyczyścić rower i wyregulować ten automat. Mam tylko nadzieję, że nie uszkodziłem wózka.

Kolejny dłuższy wyjazd pewnie zostanie odłożony w czasie z powodu niepewnego łańcucha :D

Szkoda, że tak zakończył się ten wyjazd ponieważ był ustawiany już od dłuższego czasu...

Oczywiście tytuł wpisu to ironia :D

Fatum

Dodano: 27.08.2012Kategoria od 0 do 29Komentarze 0

Przejechane kilometry: 10.00 • Czas jazdy: h • Prędkość średnia: km/h

To są chyba jakieś kpiny...przez cały sierpień ani jednej większej jazdy. Jak już się zbiorę wcześniej przygotowując sprzęt to zawsze coś musi nawalić. To "snejk" i klej który nie trzyma łatek, to problemy z kołem lub hamulcami...

Dzisiaj w planach był wyjazd na Zniesienie później dojazd do Rokszyc trasą maratonu i następnie przez Koniusze jazda na Kalwarię Pacławską. Zjeżdżając z Optynia do Pikulic słyszę, że tarcza trze (nie zdziwiło mnie to, ponieważ przy wyciąganiu roweru z domu zobaczyłem przebite koło więc musiałem je ściągać). Schodzę, rozkręcam śrubki, zaciskam klamkę, dokręcam śrubki i jadę dalej. Ale tarcie nie ustało. Zanim dojechałem do Grochowiec trzy razy próbowałem to ogarnąć. Jako, że bardzo sobie cenię ciszę w czasie jazdy to denerwowało mnie to tarcie. Następny przystanek w Grochowcach na skrzyżowaniu. Znowu próba regulacji i dalej nic. Żeby było ciekawie zaczyna jeszcze padać deszcz...czekam i w tym czasie oglądam rower. Zauważyłem na tylnej obręczy dwa wgniecenia (nie mam pojęcia czy mają jakiś wpływ na jazdę, bezpieczeństwo):

Wgięta obręcz vol. 1 © bryla33


Wgieta obrecz vol. 2 © bryla33


Na pierwszym zdjęciu obręcz wygląda jak złamana, ale to na szczęście tylko schodząca farba.

Deszczowo © bryla33


Gdy przestał padać deszcz postanowiłem, że wracam do domu bo ani tarcia nie zlikwidowałem (co jest w sumie niebezpieczne bo tarcza się nagrzewa, a im cieplejsza tarcza tym słabsze hamulce) ani chmury nie za bardzo przechodziły.

Po powrocie do domu udało mi się z tym poradzić. Przyczyna nie leżała w tylnym hamulcu a w przednim...myślałem, że mnie rozniesie ze złości. Dodatkowo cały czas zwlekam z wymianą suportu, który strzela i straszy ludzi więc wreszcie trzeba będzie go wymienić :D

Może wieczorem uda się gdzieś pokręcić.

Zjazdowo

Dodano: 23.08.2012Kategoria od 0 do 29Komentarze 3

Przejechane kilometry: 22.00 • Czas jazdy: 01:10 h • Prędkość średnia: 18.86 km/h

Wycieczka z wczorajszego dnia.

Od kilku dni staram się trenować technikę zjazdów. Zaliczyłem wczoraj trzy górki: Górę Łuczycką, Złotą Górę oraz Optyń. Z pierwszej zjeżdżałem szlakiem. Zjazd jest wąski, trawiasty, gdzieniegdzie kamienie. Drugi to w miarę szeroki trawiasty. Najbardziej właśnie nie lubię takich - nigdy nie wiadomo co się w trawie kryje. Ostatni to czysto techniczny między drzewami, korzeniami i kamieniami.

Widok na Przemyśl ze Złotej Góry © bryla33


Na Złotej Górze spotkałem strażników granicznych na motorach. Krótki wywiadzik co tu robię i mogę jechać dalej. U podnóża góry stały chyba 3 terenowe auta w tym jeden czarny mercedes - wszystkie ze straży. Gdy jechałem w kierunku Stanisławczyka wszystko wylądowało na górze. Można się domyślać, że albo kogoś szukali albo przygotowują się już do Dni Dobrosąsiedztwa, które będą się odbywać w Malhowicach w drugi weekend września.

Tak jak ostatnio pisałem dzisiaj zaczęła się rowerowa promocja w Lidlu. Zakupiłem kask i bluzę (udało mi się wziąć ostatnią M'kę). Jakby ktoś chciał więcej zdjęć to pisać :)

Koszulka i kask © bryla33