Po serwisowa jazda
Wczoraj odebrałem rower z serwisu. Okazało się, że wkład był za krótki – został wymieniony na dłuższy. Dodatkowo napęd został porządnie nasmarowany więc słychać tylko szum opon i skrzypienie siodła (które chcę jutro wyeliminować).
Dzisiaj po południu wybrałem się po pierwsze pedały SPD. Po przeczytaniu wielu opinii zdecydowałem się na SHIMANO PD-M520. Później miałem jeszcze chwilę czasu więc wybrałem się do Sanowej aby pooglądać odzież rowerową. Odwiedziłem w tym celu dwa sklepy: sportowy i z odzieżą marki 4F. W tym pierwszym znalazłem ciekawe szorty z wkładką, ale materiał nie był za ciekawy. W drugim też jeden model, teraz już z dużo lepszego materiału. Niestety nie pamiętam dokładnie jego nazwy więc będę musiał poszukać na Allegro i trochę o nim poczytać.

Po powrocie do domu postanawiam wybrać się na Złotą Górę. Jednak w trakcie jazdy zmiana planów spowodowana mocnym ocieraniem klocka o tarcze w tylnym kole. Wstępuję do dziadków, kilka minut i po problemie. Niestety trochę się zasiedziałem i musiałem wrócić do domu po kurtkę. Tam szybkie uzupełnienie bidonu i jazda dalej. Dosyć sprawnie przez Łuczyce i Różbowice. Chwila kluczenia w celu znalezienia drogi na szczyt. Udaje mi się dotrzeć na górę, ale jak się później okazuje znalazłem łatwiejszą trasę (no trudno). Później szybki zjazd drugą stroną gdzie zaliczam piękny lot przez kierownicę, niestety przy lądowaniu zabrakło telemarku. Szybko się pozbierałem, sprawdziłem czy z rowerem i moimi kończynami wszystko ok i dalej w drogę. Później przez Stanisławczyk gdzie prawie nie wylądowałem na zderzaku tira (wąski zakręt, dobrze że wcześniej zwolniłem i po prawej miałem kawałek trawy). Reszta to już spokojny powrót do domu.
Z serii "nie wiadomo czy się śmiać czy płakać":
Jadę sobie prostym jak stół asfaltem. Wyciągam bidon w celu napicia się, piję i próbuję go włożyć do koszyka. Niestety nie trafiam...pojemnik spada pod tylne koło. Ja szybko reaguję i wciskam hamulec...pech chce, że właśnie w tym momencie bidon znajduje się idealnie pod kołem więc jest ciągnięty po asfalcie. Trochę go porysowałem....
Dzisiaj po południu wybrałem się po pierwsze pedały SPD. Po przeczytaniu wielu opinii zdecydowałem się na SHIMANO PD-M520. Później miałem jeszcze chwilę czasu więc wybrałem się do Sanowej aby pooglądać odzież rowerową. Odwiedziłem w tym celu dwa sklepy: sportowy i z odzieżą marki 4F. W tym pierwszym znalazłem ciekawe szorty z wkładką, ale materiał nie był za ciekawy. W drugim też jeden model, teraz już z dużo lepszego materiału. Niestety nie pamiętam dokładnie jego nazwy więc będę musiał poszukać na Allegro i trochę o nim poczytać.

Pierwsze SPD :D© bryla33
Po powrocie do domu postanawiam wybrać się na Złotą Górę. Jednak w trakcie jazdy zmiana planów spowodowana mocnym ocieraniem klocka o tarcze w tylnym kole. Wstępuję do dziadków, kilka minut i po problemie. Niestety trochę się zasiedziałem i musiałem wrócić do domu po kurtkę. Tam szybkie uzupełnienie bidonu i jazda dalej. Dosyć sprawnie przez Łuczyce i Różbowice. Chwila kluczenia w celu znalezienia drogi na szczyt. Udaje mi się dotrzeć na górę, ale jak się później okazuje znalazłem łatwiejszą trasę (no trudno). Później szybki zjazd drugą stroną gdzie zaliczam piękny lot przez kierownicę, niestety przy lądowaniu zabrakło telemarku. Szybko się pozbierałem, sprawdziłem czy z rowerem i moimi kończynami wszystko ok i dalej w drogę. Później przez Stanisławczyk gdzie prawie nie wylądowałem na zderzaku tira (wąski zakręt, dobrze że wcześniej zwolniłem i po prawej miałem kawałek trawy). Reszta to już spokojny powrót do domu.
Z serii "nie wiadomo czy się śmiać czy płakać":
Jadę sobie prostym jak stół asfaltem. Wyciągam bidon w celu napicia się, piję i próbuję go włożyć do koszyka. Niestety nie trafiam...pojemnik spada pod tylne koło. Ja szybko reaguję i wciskam hamulec...pech chce, że właśnie w tym momencie bidon znajduje się idealnie pod kołem więc jest ciągnięty po asfalcie. Trochę go porysowałem....