Ósemka
Po 9 wyjeżdżam z domu - kierunek Krasiczyn. Sprawnie przejeżdżam do Grochowiec gdzie spotykam "sakwiarzy" z Gdańska. Pytają o dojazd na Koniuszę i zastanawiają się czy jechać asfaltem czy szlakiem. Powiedziałem im, że na szlaku mogą się spodziewać bagna z racji wycinki drzew, chwilę pogadaliśmy i dalej w drogę. Szybko dojeżdżam do "stu zakrętów", które idą dosyć sprawnie. Później do Dybawki Górnej i odbijam w prawo na Krasiczyn. Tam właśnie posiedziałem chwilę u Huberta. Wyjeżdżając z Krasiczyna musiałem się wrócić do Dybawki i wjechać na trasę maratonu, ponieważ zależało mi na wjechaniu na premię górską. Tak też zrobiłem. Chwilę później dojeżdżam do Zalesia (tam spotykam stado? dzików) i w dół prosto na singla. Zjazd był o tyle ciekawy, że był zbombardowany przez traktor, a zaschnięte błoto nie ułatwiało jazdy...

Zdjęcie niestety tego nie oddaje. Chwilę później następna niespodzianka:

Później szybki przejazd singlem, trochę asfaltu i zaczyna się podjazd pod premię. Poszło całkiem nieźle z czego jestem zadowolony :) Następnie zjazd do Rokszyc i tutaj zjeżdżam z trasy maratonu. Część trasy Brylińce - Gruszowa bez większych przeżyć (może poza 3 miłymi turystkami, które spotkałem :D).

W Huwnikach chwila przerwy pod sklepem i jazda na górę czyt. Kalwarię Pacławską. Nie wiem dlaczego, ale szło strasznie. Istna mordęga. Na szczycie siadam na chwilę i odpoczywam. W miarę szybko się zbieram i zjeżdżam drugą stroną. Zaraz na początku zjazdu poczułem, że nie mam lampki w kasku...suuper :/ Wracam się powoli jej szukając. Znajduję ją dopiero w miejscu gdzie siedziałem. Następnie do Sierakośćc i tam odbijam na szutrową drogę, która doprowadziła mnie do Młodowic. Później Kupiatycze, Hermanowice i jestem w domu :)

Zjazd z Zalesia© bryla33
Zdjęcie niestety tego nie oddaje. Chwilę później następna niespodzianka:

Wypasione kozy© bryla33
Później szybki przejazd singlem, trochę asfaltu i zaczyna się podjazd pod premię. Poszło całkiem nieźle z czego jestem zadowolony :) Następnie zjazd do Rokszyc i tutaj zjeżdżam z trasy maratonu. Część trasy Brylińce - Gruszowa bez większych przeżyć (może poza 3 miłymi turystkami, które spotkałem :D).

Zjazd z Gruszowej do Huwnik© bryla33
W Huwnikach chwila przerwy pod sklepem i jazda na górę czyt. Kalwarię Pacławską. Nie wiem dlaczego, ale szło strasznie. Istna mordęga. Na szczycie siadam na chwilę i odpoczywam. W miarę szybko się zbieram i zjeżdżam drugą stroną. Zaraz na początku zjazdu poczułem, że nie mam lampki w kasku...suuper :/ Wracam się powoli jej szukając. Znajduję ją dopiero w miejscu gdzie siedziałem. Następnie do Sierakośćc i tam odbijam na szutrową drogę, która doprowadziła mnie do Młodowic. Później Kupiatycze, Hermanowice i jestem w domu :)