Z Jonym

Dodano: 05.09.2012Kategoria od 30 do 49Komentarze 0

Przejechane kilometry: 44.00 • Czas jazdy: 02:15 h • Prędkość średnia: 19.56 km/h

Dzisiaj wybraliśmy się z Jonym na Kalwarie Pacławską (pierwszy raz w takim składzie :D). S
potykamy się przy krzyżu w Nehrybce i do góry na Optyń. Tam zjeżdżamy do Darowic, następnie polami do Fredropola.
W Aksmanicach skręcamy w prawo i zaczynamy podjazd pod Gruszową. Później szybki zjazd do Huwnik, przejazd przez Wiar i znowu podjazd, ale tym razem pod Kalwarię. Poszło w miarę sprawnie. Na górze chwilę siedzimy pod sklepem i uzupełniamy bidony. Zbieramy się i zjazd. Tym razem nie asfaltem, ale bardzo ciekawym singlem. Niestety z racji moich niskich umiejętności zjeżdżania technicznych odcinków sprowadzam kawałek rower (ciężko było zejść!) i tak dojeżdżamy na wysokość kapliczki. Przejeżdżamy przez asfalt i kolejny zjazd tym razem szerszy i mniej techniczny. Wracaliśmy przez Huwniki - Aksmanice - Fredropol - Darowice - Koniusze - Optyń czyli tak jak przyjechaliśmy :)

Wyjazd bardzo pozytywny :)

Miły akcent na zakończenie wakcji

Dodano: 31.08.2012Kategoria od 0 do 29Komentarze 3

Przejechane kilometry: 24.00 • Czas jazdy: h • Prędkość średnia: km/h

Wakacje się kończą więc trzeba te ostatnie godziny jak najlepiej wykorzystać.

Punktualnie o 9.00 spotykamy się w składzie: Ania, Piotrek i ja. Cel - trasa maratonu. Początek idzie bardzo sprawnie. Dojeżdżamy do Prałkowiec, później w lewo i zaczyna się pierwszy podjazd. Trochę asfaltu, trochę kamieni, ale idzie gładko. Później szybki przejazd trawiastym singlem i zaczynamy zjazd przez 100 zakrętów. Obeszło się bez większych atrakcji. Przejeżdżamy asfalt i zaczyna się kolejny podjazd.

Pierwsze 10m lajtowo i nagle trach! i zaczynam pedałować w miejscu. Oglądam się...a tu urwany łańcuch. Pierwsza myśl: pewnie spinka się rozpięła podczas zmieniania biegów (duży przekos). Schodzę z roweru i okazuje się, że łańcuch strzelił 3 ogniwa od spinki. Superr! O czymś takim to nawet nie marzyłem. Na szczęście nie trzeba było niczego szukać w piachu. Pokrzywione blaszki próbowaliśmy wyprostować kamieniami, ale nie udało się. Dopiero uratował nas młotek od jednego z mieszkańców okolicy. Cali brudni ze smaru ruszamy dalej. Pamiętaj! jeśli chcesz naprawić zerwany łańcuch to potrzebne Ci jest:
- Piotrek
- kamień
- gość, który Ci pożyczy młotek
- sam młotek
lub
- skuwacz do łańcucha
- zapasowy kawałek łańcucha

Pod górę bez większego szarpania, żeby znowu nie zerwać. Wyjeżdżamy na szczyt, ale zamiast skręcać w lewo na singla jedziemy prosto do Dybawki. Tam zaczyna się kolejny podjazd. Tutaj też spokojnie w obawie o łańcuch. Byliśmy już na samej górze gdy znowu zaczynam pedałować w miejscu. No ku*wa! Patrzę do tyłu...a tam przerzutka na górze tylnego trójkąta. Schodzę, patrzę...urwany hak. No bez jaj...nie wiem czy mam się śmiać czy płakać. Teraz to już młotek nie pomoże. Decydujemy, że ja wracam do domu, a Piotrek z Anią jadą dalej.

Przeszedłem całą Dybawkę Górną. Szybki rzut okiem na rozkład PKS, ale nic nie ma. Trudno trzeba iść na nogach. Doszedłem kawałek za Dybawkę i udało mi się zatrzymać Pana, który jechał autem dostawczym. Zapakowaliśmy rower i w drogę. Podrzucił mnie pod sam most Orląt. Chodzą/jeżdżą jeszcze po tym świecie dobrzy ludzie :) Później spokojnie już toczyłem się z rowerem do domu. Łącznie powrót zajął mi ok. 1:30 także w miarę sprawnie.

Po powrocie szybko się ogarnąłem i musiałem jechać załatwić parę spraw. Przy okazji kupiłem nowy hak do przerzutki (już zamontowany). Teraz pozostaje mi jeszcze tylko wyczyścić rower i wyregulować ten automat. Mam tylko nadzieję, że nie uszkodziłem wózka.

Kolejny dłuższy wyjazd pewnie zostanie odłożony w czasie z powodu niepewnego łańcucha :D

Szkoda, że tak zakończył się ten wyjazd ponieważ był ustawiany już od dłuższego czasu...

Oczywiście tytuł wpisu to ironia :D

Miał być niebieski szlak . . .

Dodano: 30.08.2012Kategoria od 30 do 49Komentarze 5

Przejechane kilometry: 42.20 • Czas jazdy: 02:07 h • Prędkość średnia: 19.94 km/h

...ale wjazd na szlak wyglądał tak:
Wjazd na Szlak Papieski © bryla33

Zniechęciło mnie to strasznie. Od razu pomyślałem sobie: "dobrze, że wczoraj temu turyście z sakwami odradziłem tą drogę :D". Dalej standardowo bo Rokszyc, przed Brylińcami skręt w lewo na Koniusze. Później do Kormanic, tam dłuższy postój. Dowiedziałem się, że jest robiona droga Fredropol (Kormanice) - Rokszyce. Kiedyś jak będzie chwila czasu to zapuszczę się tam w głąb lasu. Nawet już zrobiono mostek:
Mostek w Kormanicach © bryla33

Ten most jest prawie identyczny jak ten przed Rokszycami (otwarty na tych wakacjach).
Most w Rokszycach © bryla33

Powrót z Kormanic przez Koniuszki i Optyń.

Ósemka

Dodano: 29.08.2012Kategoria od 50 do 99Komentarze 2

Przejechane kilometry: 71.00 • Czas jazdy: 03:51 h • Prędkość średnia: 18.44 km/h

Po 9 wyjeżdżam z domu - kierunek Krasiczyn. Sprawnie przejeżdżam do Grochowiec gdzie spotykam "sakwiarzy" z Gdańska. Pytają o dojazd na Koniuszę i zastanawiają się czy jechać asfaltem czy szlakiem. Powiedziałem im, że na szlaku mogą się spodziewać bagna z racji wycinki drzew, chwilę pogadaliśmy i dalej w drogę. Szybko dojeżdżam do "stu zakrętów", które idą dosyć sprawnie. Później do Dybawki Górnej i odbijam w prawo na Krasiczyn. Tam właśnie posiedziałem chwilę u Huberta. Wyjeżdżając z Krasiczyna musiałem się wrócić do Dybawki i wjechać na trasę maratonu, ponieważ zależało mi na wjechaniu na premię górską. Tak też zrobiłem. Chwilę później dojeżdżam do Zalesia (tam spotykam stado? dzików) i w dół prosto na singla. Zjazd był o tyle ciekawy, że był zbombardowany przez traktor, a zaschnięte błoto nie ułatwiało jazdy...
Zjazd z Zalesia © bryla33

Zdjęcie niestety tego nie oddaje. Chwilę później następna niespodzianka:
Wypasione kozy © bryla33

Później szybki przejazd singlem, trochę asfaltu i zaczyna się podjazd pod premię. Poszło całkiem nieźle z czego jestem zadowolony :) Następnie zjazd do Rokszyc i tutaj zjeżdżam z trasy maratonu. Część trasy Brylińce - Gruszowa bez większych przeżyć (może poza 3 miłymi turystkami, które spotkałem :D).
Zjazd z Gruszowej do Huwnik © bryla33

W Huwnikach chwila przerwy pod sklepem i jazda na górę czyt. Kalwarię Pacławską. Nie wiem dlaczego, ale szło strasznie. Istna mordęga. Na szczycie siadam na chwilę i odpoczywam. W miarę szybko się zbieram i zjeżdżam drugą stroną. Zaraz na początku zjazdu poczułem, że nie mam lampki w kasku...suuper :/ Wracam się powoli jej szukając. Znajduję ją dopiero w miejscu gdzie siedziałem. Następnie do Sierakośćc i tam odbijam na szutrową drogę, która doprowadziła mnie do Młodowic. Później Kupiatycze, Hermanowice i jestem w domu :)

Wtorek

Dodano: 28.08.2012Kategoria od 30 do 49, Przemyskie Forum RoweroweKomentarze 0

Przejechane kilometry: 33.00 • Czas jazdy: 01:50 h • Prędkość średnia: 18.00 km/h

Zbieranina z całego dnia, ale od początku: o 10 spotykamy się na Karolku ze Sznibem oraz Szopenem czyli w skrócie integracja przemyskieforumrowerowe.ugu.pl. Z miejsca spotkania ruszamy przez park miejski do Trzech Krzyży, później zjeżdżamy znowu do parku. Później przez Krzemieniec na Zielonkę i jazda w stronę Buku (po drodze spotkaliśmy Pana Przemka Babiarza). Tamtą drogą dojeżdżamy do Grochowiec następnie do Pikulic. Z głównej drogi odbijamy w prawo na betonowe płyty i zaczyna się podjazd na Optyń. Z góry zjeżdżamy singlem, którego miałem pokazać Sznibowi i znowu do Pikulic. Następnie do krzyżówki gdzie odbijam w prawo do domu, a reszta prosto do Łuczyc. Wyjazd zaliczam do udanych i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś razem coś pokręcimy.

Z Szopenem © bryla33


Ze Sznibem © bryla33


Podczas otwierania domu w szybce w drzwiach zauważyłem coś dziwnego na kasku. Powoli go zdjąłem i okazało się, że siedział na nim mały pajączek :D

Pajączek na kasku © bryla33


Musiałem wcześniej zjechać do domu, ponieważ czekała mnie u Piotrka wymiana suportu. Udało mu się go z małymi problemami wyciągnąć. Poleciałem do Gyvera po nowy (dodatkowo kupiłem spinkę do łańcucha) i zaczyna się zabawa z wkręcaniem. Niestety nie udało się go wkręcić dodatkowo został uszkodzony gwint. Piotrek powiedział, żeby lepiej go na siłę nie wkręcać tylko zanieść do Gyvera. Tak też zrobiłem. A MacGyver jak na MacGyver przystało to nie dość, że potrafi z zapałki i kartki papieru zrobić bazukę to i z gwintem sobie poradził. Po 17 odebrałem rower. Niestety wymiana suportu nie za bardzo pomogła na strzelanie, z którym się od pewnego czasu męczyłem i trzeba niestety szukać dalej :)

Fatum

Dodano: 27.08.2012Kategoria od 0 do 29Komentarze 0

Przejechane kilometry: 10.00 • Czas jazdy: h • Prędkość średnia: km/h

To są chyba jakieś kpiny...przez cały sierpień ani jednej większej jazdy. Jak już się zbiorę wcześniej przygotowując sprzęt to zawsze coś musi nawalić. To "snejk" i klej który nie trzyma łatek, to problemy z kołem lub hamulcami...

Dzisiaj w planach był wyjazd na Zniesienie później dojazd do Rokszyc trasą maratonu i następnie przez Koniusze jazda na Kalwarię Pacławską. Zjeżdżając z Optynia do Pikulic słyszę, że tarcza trze (nie zdziwiło mnie to, ponieważ przy wyciąganiu roweru z domu zobaczyłem przebite koło więc musiałem je ściągać). Schodzę, rozkręcam śrubki, zaciskam klamkę, dokręcam śrubki i jadę dalej. Ale tarcie nie ustało. Zanim dojechałem do Grochowiec trzy razy próbowałem to ogarnąć. Jako, że bardzo sobie cenię ciszę w czasie jazdy to denerwowało mnie to tarcie. Następny przystanek w Grochowcach na skrzyżowaniu. Znowu próba regulacji i dalej nic. Żeby było ciekawie zaczyna jeszcze padać deszcz...czekam i w tym czasie oglądam rower. Zauważyłem na tylnej obręczy dwa wgniecenia (nie mam pojęcia czy mają jakiś wpływ na jazdę, bezpieczeństwo):

Wgięta obręcz vol. 1 © bryla33


Wgieta obrecz vol. 2 © bryla33


Na pierwszym zdjęciu obręcz wygląda jak złamana, ale to na szczęście tylko schodząca farba.

Deszczowo © bryla33


Gdy przestał padać deszcz postanowiłem, że wracam do domu bo ani tarcia nie zlikwidowałem (co jest w sumie niebezpieczne bo tarcza się nagrzewa, a im cieplejsza tarcza tym słabsze hamulce) ani chmury nie za bardzo przechodziły.

Po powrocie do domu udało mi się z tym poradzić. Przyczyna nie leżała w tylnym hamulcu a w przednim...myślałem, że mnie rozniesie ze złości. Dodatkowo cały czas zwlekam z wymianą suportu, który strzela i straszy ludzi więc wreszcie trzeba będzie go wymienić :D

Może wieczorem uda się gdzieś pokręcić.

Zjazdowo

Dodano: 23.08.2012Kategoria od 0 do 29Komentarze 3

Przejechane kilometry: 22.00 • Czas jazdy: 01:10 h • Prędkość średnia: 18.86 km/h

Wycieczka z wczorajszego dnia.

Od kilku dni staram się trenować technikę zjazdów. Zaliczyłem wczoraj trzy górki: Górę Łuczycką, Złotą Górę oraz Optyń. Z pierwszej zjeżdżałem szlakiem. Zjazd jest wąski, trawiasty, gdzieniegdzie kamienie. Drugi to w miarę szeroki trawiasty. Najbardziej właśnie nie lubię takich - nigdy nie wiadomo co się w trawie kryje. Ostatni to czysto techniczny między drzewami, korzeniami i kamieniami.

Widok na Przemyśl ze Złotej Góry © bryla33


Na Złotej Górze spotkałem strażników granicznych na motorach. Krótki wywiadzik co tu robię i mogę jechać dalej. U podnóża góry stały chyba 3 terenowe auta w tym jeden czarny mercedes - wszystkie ze straży. Gdy jechałem w kierunku Stanisławczyka wszystko wylądowało na górze. Można się domyślać, że albo kogoś szukali albo przygotowują się już do Dni Dobrosąsiedztwa, które będą się odbywać w Malhowicach w drugi weekend września.

Tak jak ostatnio pisałem dzisiaj zaczęła się rowerowa promocja w Lidlu. Zakupiłem kask i bluzę (udało mi się wziąć ostatnią M'kę). Jakby ktoś chciał więcej zdjęć to pisać :)

Koszulka i kask © bryla33

Zbieranina

Dodano: 21.08.2012Kategoria od 0 do 29Komentarze 1

Przejechane kilometry: 23.00 • Czas jazdy: h • Prędkość średnia: km/h

z dwóch krótkich wypadów.

Pierwszy z soboty 18.08 (15km), który zakończył się przedwczesnym powrotem do domu. Zjeżdżając ze 100 zakrętów łapię gumę. Jako, że nie byłem przygotowany na taką niespodziankę zostałem zmuszony zawrócić. W międzyczasie kontaktuję się z "wozem technicznym" i spotykamy się na Zielonce. Próba łatania dętki niestety nie udana. Rower do bagażnika...a były takie ambitne plany :/

Zmotywowało mnie to do zakupu torby i pompki więc nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło :)

Pompka, torba i łatki © bryla33


Drugi z dzisiaj. Bez szału. 3 x podjazd pod Optyń i zjazd laskiem.

Jak wszystko pójdzie dobrze to we czwartek kupię kask w rowerowej ofercie Lidla, który zbiera bardzo dobre opinie na różnych forach internetowych :)

Między kałużami

Dodano: 16.08.2012Kategoria od 30 do 49Komentarze 0

Przejechane kilometry: 43.00 • Czas jazdy: 01:54 h • Prędkość średnia: 22.63 km/h

Od kilku dni cały czas padało i dlatego dopiero dzisiaj udało się gdzieś wybrać. Jechało się bardzo przyjemnie tylko czasami trochę zimno (na szczęście zbliża się oferta rowerowa w Lidlu i może uda się coś ciekawego dostać za niewielkie pieniądze. W planach mam zakup kasku, ale ciekawa wydaje się bluza z długim rękawem).

Trasa to raczej standard czyli w stronę Koniuszy tam na Brylińce i powrót przez Rokszyce na Zielonkę.
Niestety nie ma śladu z GPS, coś dzieje się z telefonem i nie rejestruje...trzeba będzie przy nim posiedzieć.

Niestety nie udało się naszym reprezentantom wywalczyć żądnego medalu w kolarstwie górskim. Bardzo blisko był Marek Konwa, ale 13 to 13 czyli guma :/
Gratulacje, dla wszystkich medalistów i tych którzy walczyli do końca :)

Po powrocie

Dodano: 11.08.2012Kategoria od 0 do 29Komentarze 2

Przejechane kilometry: 16.00 • Czas jazdy: 00:45 h • Prędkość średnia: 21.33 km/h

Pierwszy wyjazd po powrocie z Hiszpanii. Jakoś dziwnie się jeździło. Musiałem skrócić trasę z powodu potwornego bólu w płucach. Wydaje mi się, muszę jeszcze trochę pooddychać naszym powietrzem. Może jutro będzie lepiej...

Dzisiaj startują w Londynie nasze kolarki górskie: Paula Gorycka i Aleksandra Dawidowicz. Życzę jak najlepszego przejazdu i czekamy na medal ;)